Aktualności

Małgorzata Bogacka: Marzę o założeniu koszulki z orzełkiem na piersi


Małgorzata Bogacka: Marzę o założeniu koszulki z orzełkiem na piersi

Utalentowana, pracowita i kreatywna. Małgorzata Bogacka jest kolejną z młodych zawodniczek Słupi, na którą warto zwrócić szczególną uwagę. Jak zaczęła się jej przygoda z drużyną? Za co najbardziej ceni swoje bardziej doświadczone koleżanki? Zapraszam do lektury.

Karol Kotusiewicz: Od kiedy w Słupi?

Małgorzata Bogacka: Piłkę ręczną zaczęłam trenować dopiero w 1. klasie gimnazjum, czyli w porównaniu z moimi koleżankami z drużyny, stosunkowo późno. Trenerka Anita Unijat zauważyła mnie na zawodach międzyszkolnych i zaproponowała przyjście do klasy sportowej. Zgodziłam się i tak zaczęłam przygodę ze Słupią.

Jak wyglądały Twoje poczatki?

Początki oczywiście były trudne. Trafiłam do drużyny, która już wtedy tworzyła kolektyw. Dziewczyny znały się od podstawówki, były zgrane. Za sobą miały już zdobyte wicemistrzostwo kraju. Ja przyszłam jako „świeżak” i wszystkiego uczyłam się od podstaw. Jednak na każdym kroku czułam od Nich ogromne wsparcie, za co jestem niezmiernie wdzięczna.

Dlaczego piłka ręczna?

Tak jak wspomniałam, wszystko za sprawą trenerki Unijat. To ona pchnęła mnie w tym kierunku. Zanim jednak trafiłam pod Jej skrzydła, przez 5 lat trenowałam badmintona i prawdopodobnie to z tym sportem wiązałabym swoją przyszłość, gdyby nie rozpad mojego klubu. Miałam możliwość rozpoczęcia nauki w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Szklarskiej Porębie, jednak ze względu na swój młody wiek nie zdecydowałam się wyjechać i dlatego zaczęłam grać w szczypiorniaka.

Ciężko było przejść z juniorek do zespołu seniorek?

Już za czasów mojej gry w zespole juniorskim trener Michał dawał mi szanse pokazania się na parkietach I ligi. Zabierał mnie na mecze i mimo tego, że nie zawsze udało się wejść na boisko, to sama możliwość obserwowania starszych koleżanek w akcji była niesamowita. Czerpałam garściami z ich doświadczenia. Nie ma co się oszukiwać, liga juniorek nie dorównuje rozgrywkom seniorskim. Jest to ogromny przeskok. W końcu w I lidze gra wiele dziewczyn, które w przeszłości występowały w Superlidze. Było ciężko, jednak dzięki pomocy trenerów oraz dziewczyn, cały ten proces nie przebiegał aż tak drastycznie.

Jak udaje się godzić szkołę i grę? Z tego, co wiem, jesteś w klasie maturalnej..

Nie jest łatwo. Często zdarza się tak, że od razu po lekcjach trzeba iść na trening, który kończy się o godzinie 18. Później odrabianie lekcji, przeglądanie notatek i nagle robi się noc. Każdą wolną chwilę, czy to w drodze na mecz w busie, czy wolne minuty przed treningiem wykorzystuję na naukę. Jestem w klasie maturalnej, dlatego przykładam do tego taką ogromną wagę. Sport jest dla mnie wszystkim, jednak zdaję sobie sprawę z tego, że nie będę grała całe życie, dlatego ważne jest dla mnie zapewnienie sobie dobrego wykształcenia.

Co dalej z karierą po maturze?

Na pewno nie zamierzam rezygnować z piłki ręcznej. Jestem takim typem osoby, która nie potrafi funkcjonować bez aktywności fizycznej. Zakochałam się w szczypiorniaku i jeżeli tylko będzie taka możliwość, to chciałabym kontynuować swoją przygodę w drużynie występującej w najwyższej klasie rozgrywkowej, czyli Superlidze. Wiem, że ciężka praca przede mną, jednak mam motywację do dalszego rozwoju. Teraz wszystko leży w moich rękach.

Sportowe marzenie to…

Oczywiście założenie koszulki z orzełkiem na piersi.

Czy Słupia jest dobrym miejscem dla młodych zawodniczek?

Zdecydowanie! Mamy wspaniałą drużynę. Bardziej doświadczone koleżanki zawsze pomogą, podpowiedzą na treningu, jak trzeba to ochrzanią. Tutaj nie ma podziału na „młode” i „stare”. Sukcesywnie jest realizowany program akademii „Trenuj Graj Zwyciężaj”. Piłka ręczna coraz bardziej zaczyna być widoczna w Słupsku, pojawiają się nowi sponsorzy, wszystko zaczyna się rozwijać. To dobry czas dla szczypiorniaka w naszym regionie, dlatego serdecznie zapraszam młode dziewczyny do dołączenia do naszej wielkiej „handballowej rodziny”.