Katarzyna Cieśla: o powrocie zdecydowała mentalność sportowca
Okazuje się, że sport w życiu Katarzyny Cieśli znaczy bardzo wiele. Rozgrywająca, która była jedną z niekwestionowanych liderek słupskiej drużyny walczącej na zapleczu ekstraklasy, po przerwie spowodowanej sprawom prywatnym, znów poczuła potrzebę walki, sportowej rywalizacji i wygrywania. Jednak dziś popularna „Kajda” chce drużynie dać więcej niż bramki, błyskotliwe akcje i asysty. Wróciła także po to, by przekazać swoje cenne doświadczenie młodym zawodniczkom.
Dlaczego zdecydowałaś się na powrót?
Katarzyna Cieśla: W zasadzie po namowach aktualnego trenera zgodziłam się pomóc w prowadzeniu zespołu. Pojawiłam się na kilku treningach i wróciły wspomnienia, chęć rywalizacji.. wygrywania!
Czyli brakowało ci sportu?
Oczywiście! Praktycznie 18 lat uprawiałam czynnie sport. Kocham wszelką aktywność sportową a w szczególności piłkę ręczną!
Co właściwie robiłaś w czasie przerwy?
W 2017r. zostałam mamą. W 100% oddałam się macierzyństwu. Uczyłam się godzić bycie mamą z życiem zawodowym.
Długo dochodziłaś do dyspozycji sprzed odejścia?
Wcale do niej nie doszłam. Nie jestem w stanie jej osiągnąć bez systematycznego treningu, a niestety nie zawsze jest możliwe pogodzenie codziennych obowiązków z pasją.
Dziś jesteście zupełnie inną drużyną – dużo młodszą. To atut czy mankament?
Myślę, że atut. Dziewczyny są ambitne, ciężko pracują na treningach, często też indywidualnie na siłowni bądź w terenie. Mam wrażenie jednak, że wciąż brakuje im wystarczającej wiary we własne możliwości, choć mają umiejętności i chęci. To jest jednak do wypracowania.
Jak się czujesz w nowym zespole?
Czuję się bardzo dobrze. Dziewczyny są fantastyczne, kiedy można żartują, a kiedy trzeba są skoncentrowane na ciężkiej pracy. Dodatkowo słuchają rad i bardzo angażują w treningi – to cieszy.
Jak widzisz swoją rolę? Chcesz wieść prym czy raczej podpowiadać młodym zawodniczkom?
Jest to młody, perspektywiczny zespół, a dziewczyny, które go tworzą potrzebują rad starszych, bardziej doświadczonych koleżanek. Zarówno ja, jak i Natalia Kmieć, Karolina Szczukowska, Ania Ilska i Dominika Borowska mamy za zadanie przede wszystkim nauczyć dziewczyny wygrywać. Muszą uwierzyć, że są w stanie osiągać sukcesy. A czy pomożemy i w jakim stopniu? Na boisku okaże się niebawem.
Jak oceniasz Słupie pod wodzą nowego szkoleniowca?
Szymon jest bardzo dobrym szkoleniowcem. Wiele lat sam grał w piłkę ręczną i to widać na każdym kroku. Jest wymagający, trzyma dyscyplinę. Nie ogranicza się jednak tylko do szkolenia. Kiedy trzeba, przywozi dziewczyny na trening. Czynnie uczestniczy w prowadzeniu profilu na portalu społecznościowym, walczy o sponsorów, załatwia sprzęt sportowy. Potrafi przejechać całą Polskę, żeby tylko zdążyć na trening. Jest totalnie zaangażowany! Jeszcze nie rozpoczęłyśmy zmagań w II lidze a już zastanawia się jak będzie funkcjonował zespół w przyszłym roku po awansie do I ligi. Oznacza to, że wierzy w awans, w zespół… w każdą zawodniczkę.
Rozmawiał Karol Kotusiewicz