Aktualności

Dwa oblicza jednego meczu. Wypowiedzi trenerów


Dwa oblicza jednego meczu. Wypowiedzi trenerów

W zupełnie innych nastrojach schodzili do szatni szkoleniowcy Słupi Słupsk i MTS Żory. Z wyniku tego spotkania zadowolona może być wyłącznie drużyna gości, która dopisała do swojego ligowego dorobku kolejne dwa punkty. W słupskim zespole jest teraz czas na dokładną analizę i wyciągnięcie błędów z fatalnego występu. Co zawiodło? Nad którymi elementami gry trzeba będzie mocno popracować?

Michał Zakrzewski (Słupia Słupsk):

Teraz dokładnie widać, jak trudno jest wymienić jeden, sprawnie działający klocek w tej układance. Wypadła nam Patrycja Firkowska, która była bardzo ważnym elementem w tym systemie. Poukładanie tego na nowo, niestety, musi chwilę potrwać. Mieliśmy na to niewiele czasu – tydzień praktycznie bez zawodniczek i tydzień z zawodniczkami, gdzie wszystkie były na treningach, plus „posiłki” z Koszalina. Niestety, nie udało się ułożyć tej współpracy w taki sposób, by obyło się bez setek błędów.

Nasza gra oparta jest na dwóch rozgrywających. Wyłączenie jednej powoduje, że praktycznie nie ma komu grać. Zadania na najbliższe dwa tygodnie, to wypełnić tę lukę. Wzmocnić zawodniczki, które nigdy nie grały na pozycji rozgrywającej, żeby mogły wyjść i pomóc.

Ciężko jest cokolwiek zagrać, kiedy nie idzie, kiedy nie trenuje się wspólnie dzień w dzień. Do tej pory się udawało oszukać przeciwnika, ale nie może to trwać w nieskończoność. Zespół z Żor, mimo że zajmuje niską pozycję w tabeli, to większość meczów przegrywał 1-2 bramkami. Widać, że się zgrywają i będą bardzo groźne w kolejnej rundzie.

Bartłomiej Duda (MTS Żory):

Do naszego zespołu doszły młode zawodniczki i powoli zaczynamy układać te klocki i dobrze grać. Na razie większe szczęście mamy na wyjazdach, u nas nie możemy się przełamać. Brakuje zgrania, dziewczyny przyszły z różnych klubów – na razie każda gra na innym instrumencie. Próbujemy to poukładać w całość.

Skąd tyle porażek na naszym koncie? Nie wiem, czegoś brakuje nam w końcówkach. Przegraliśmy dwa spotkania właściwie w ostatnich minutach meczu. Jedyna porażka znaczna, to z Olkuszem. Reszta to porażki 1-2 bramkami.

Oglądaliśmy mecz z Olkuszem. Mieliśmy nagranie wideo i wiedzieliśmy, czego się spodziewać. Ustawiliśmy się więc na najgroźniejszą zawodniczkę – Łazańską. Wiedzieliśmy, jak gra Słupia i próbowaliśmy znaleźć sposób na jej zatrzymanie. Jak wyłączyliśmy ją z gry, to wszystko się udawało. Dziękujemy Natalii Kolasińskiej – jest to młoda zawodniczka, kadrowiczka Polski. Przytrzymała wynik i bardzo nam pomogła.

Fot. APR – SAS