Sezon z perspektywy szatni. Los nie sprzyjał
Pełen zaskakujących sytuacji, kłopotów, ale na szczęście, w ostatecznym rozrachunku ze szczęśliwym zakończeniem. Tak miniony sezon ocenia Agnieszka Łazańska. Dla rozgrywającej słupskiego zespołu był on szczególny z jeszcze jednego względu – debiutowała w nim w roli trenera.
Karol Kotusiewicz: Jaki był to dla Ciebie sezon?
Agnieszka Łazańska: Na pewno inny niż wszystkie do tej pory. Ma to oczywiście związek z rotacją zawodniczek w składzie oraz wśród kadry trenerskiej. Początek sezonu nie zapowiadał takich zawirowań, tym bardziej cieszy fakt, że potrafiliśmy, jako zespół i cały klub, podnieść się w ciężkich dla Nas momentach.
Czyli zaczął się lepiej niż skończył?
Pierwsza runda była dla nas korzystniejsza, jeśli chodzi o sumę zdobytych punktów. Miało to oczywiście związek z tym, że występowałyśmy w składzie personalnym, który już był troszkę zgrany, a z treningu na trening to wyglądało coraz lepiej. Niestety jak to w sporcie bywa, a zwłaszcza w piłce ręcznej, przeszła przez nasz zespół plaga kontuzji. I tak wypadło nam ze składu kilka dziewcząt( Patrycja Firkowska, Aleksandra Lisiecka, Aleksandra Porębska, Natalia Kara i Natalia Borowska( będzie mamą). W międzyczasie Iwona Łoś miała zabieg chirurgiczny i nie mogła wystąpić w meczu z Tczewem, kontuzja kostki wykluczyła z gry na pewien okres Małgorzatę Bogacką. Na szczęście w krytycznym momencie personalnym dołączyły do naszego zespołu juniorki z Conrada Gdańsk, dzięki którym nasz udział w kolejnych spotkaniach nie stał pod znakiem zapytania. Z czasem wspomogły nas również zawodniczki juniorki Vistalu Gdynia – za co jestem bardzo wdzięczna. Pod względem osób, które ubyły nam ze składu, jeśli chodzi o kontuzję to zdecydowanie sezon ten skończył się o wiele gorzej niż rozpoczął.
Który moment miał decydujące znaczenie dla zespołu?
Takich momentów było kilka w tym sezonie. Jak już wcześniej wspominałam, największym przeciwnikiem w tym sezonie były dla nas kontuzje. W momencie, gdy udało się uzupełnić zespół personalnie po stracie kluczowych zawodniczek, przyszła kolejna fatalna wiadomość odnośnie nieważnej licencji trenerskiej Michała Zakrzewskiego. W międzyczasie zarząd musiał więc pilnie znaleźć nowego trenera. Z perspektywy czasu był to najtrudniejszy sezon rozgrywkowy, jaki do tej pory przeszłam. Ale czas pokazał, że mimo wszystkich przeciwności udało nam się dokończyć rozgrywki i utrzymać się na kolejny sezon w pierwszej lidze, z czego jestem bardzo dumna.
Mimo tych złych sytuacji, zespół wyszedł cało z opresji i uniknął spadku. To pocieszające?
Myślę, że bardzo. Z tego miejsca bardzo chciałabym podziękować wszystkim moim koleżankom z zespołu, tym, które go zaczynały i tym, które go skończyły. Każda osoba była bardzo ważnym ogniwem naszego zespołu.
Jak czułaś się w roli trenerskiej?
Jest to ciekawe doświadczenie dla mnie. Nie ukrywam, że ciężko jest być zawodnikiem i jednocześnie prowadzić trening, skupiając się na zespole, na każdej zawodniczce z osobna, no i na sobie. Podjęłam się tego zadania ale chyba nie mi oceniać, jak mi poszło.
Co z grą? Będziesz jeszcze trenować?
Na to pytanie nie potrafię na tę chwilę odpowiedzieć, gdyż nie wiem, jak będzie wyglądała sytuacja klubu w przyszłym sezonie. To jest w tej chwili dopinane przez Prezesa Firkowskiego. Na razie nie wiadomo, kto będzie trenerem i czy będzie mnie widział w składzie.
Fot. APR- SAS